Ostatnio moją uwagę przyciągają wybory prezydenckie.
Czy wiecie, że prezydent Komorowski podpisał ustawę o GMO? Ja nie wiedziałam.
Ustawa ma za zadanie
porządkować nasz rynek pod względem obecności organizmów modyfikowanych.
Wprowadzony został specjalny rejestr upraw, którego dotychczas nie było
i zwrócono uwagę na zagrożenie skażenia transgenicznego. Jednak jak
zwykle diabeł tkwi w szczegółach, a zwłaszcza w nowych definicjach
ustawowych.
Nowe prawo stwierdza, że uwalnianiem GMO nie jest sprowadzanie nasion na
cele paszowe i żywnościowe. W związku z tym można legalnie sprowadzać
do Polski tony nasion GMO i to w celach produkcji żywności i pasz.
Poprzednio za uwalnianie i obrót GMO bez zezwolenia groziła kara 12 lat
więzienia. Oznacza to, że zawartość naszych talerzy będzie drastycznie bardziej szkodliwa.
GMO, genetycznie modyfikowane organizmy
tworzy się za pomocą technik nie występujących w naturze – przy pomocy
tzw. inżynierii genetycznej.
Technologia GMO może być stosowana w
odniesieniu do mikroorganizmów (zwykle dla celów przemysłu czy farmacji)
i to nie budzi większych kontrowersji, bo takie GMO znajdują się pod
kontrolą i nie wydostają się do środowiska. Wątpliwości dotyczą
genetycznie modyfikowanych roślin uprawnych i zwierząt hodowlanych – po
pierwsze dlatego, że GMO wkracza do produkcji żywności, po drugie zaś,
produkcja ta odbywa się w środowisku naturalnym. Obawy dotyczą więc
zarówno bezpieczeństwa zdrowotnego, jak i zagrożeń środowiskowych.
Wbrew często spotykanym opiniom, że
“rolnicy zawsze produkowali GMO”, z GMO zaczęto eksperymentować w
laboratoriach dopiero około 30 lat temu, a z GMO w rolnictwie i na
talerzu mamy do czynienia od zaledwie 17 lat. Trudno więc dziś ocenić
długotrwały wpływ roślin GMO na środowisko i na nasze zdrowie. Czas
obserwacji jest bowiem zbyt krótki, a badania, które się wykonuje, w
większości nie pozwalają ocenić skutków długotrwałej diety zawierającej
GMO ani jej wpływu na kolejne pokolenia.
Uprawy GMO są reklamowane jako remedium
na niedostatek żywności na świecie. Producenci twierdzą, że dają one
wyższe plony niż uprawy tradycyjne. W rzeczywistości kwestia ta jest
raczej dyskusyjna - wiele poważnych analiz pokazuje, że odmiany GMO
wcale nie są bardziej wydajne. Dzieje się tak, ponieważ najczęściej
uprawiane rośliny GMO nie zawierają wcale modyfikacji, które miałyby
zwiększać urodzaj. Rośliny te w większości mają bowiem jedynie dwie
modyfikacje: sztucznie wbudowaną odporność na opryskiwanie środkiem
chwastobójczym (np. Roundupem) lub zdolność do samodzielnej produkcji
naturalnego środka owadobójczego (bakteryjna toksyna Bt). 95% roślin GMO
uprawianych na świecie posiada jedną z tych cech, albo obie na raz. Z
tym wiąże się pewne niebezpieczeństwo, bowiem uprawy GMO - z jednej
strony same produkują pestycydy (bakteryjna toksyna Bt), a z drugiej -
kilka razy w sezonie wegetacyjnym są spryskiwane środkami
chwastobójczymi.
Producenci GMO próbowali przekonywać, że
Roundup jest biodegradowalny i zupełnie nieszkodliwy, co sądownie
uznano za nieuczciwą reklamę. Próbowali też przekonywać konsumentów, że
toksyna Bt nie wchłania się z przewodu pokarmowego, nie stanowi więc
zagrożenia dla ludzi. Jednak w majowym numerze czasopisma Reproductive
Toxicology dwóch naukowców z Uniwersytetu Sherbrooke w Kanadzie
przedstawiło dowody, że pestycydy pochodzące z upraw GMO mogą
przedostawać się do krwi konsumentów. Toksynę Bt a także herbicydy i
produkty ich rozpadu wykryto m.in. we krwi kobiet ciężarnych i we krwi
pępowinowej noworodków. Należy przy tym pamiętać, że w Kanadzie
większość upraw rzepaku czy kukurydzy to odmiany GMO…
Słyszy się często, że Amerykanie od lat
jedzą GMO i “nic im nie jest”. Mało kto jednak wie, że w USA nie znakuje
się GM żywności – nie ma więc możliwości wykonania badań porównawczych!
Nie ma zatem żadnych dowodów, że ta żywność nie szkodzi. Równie dobrze
można sądzić, że jest ona jedną z przyczyn nasilenia plagi chorób
cywilizacyjnych w USA.
Nawet więc jeżeli nie obserwowano dotąd
ostrej toksyczności GM produktów, to z pewnością żywność ta nie należy
do zdrowej żywności. A odległe efekty jej spożywania poznamy po latach.
Może się okazać, że będzie tak, jak w przypadku papierosów,
których producenci przez lata zapewniali o ich bezpieczeństwie.
Oprócz potencjalnych zagrożeń
zdrowotnych, z GMO wiążą się także zagrożenia dla środowiska i problemy o
charakterze społeczno-ekonomicznym. Te ostatnie wydają się dziś
najpoważniejsze! Będą się one wiązały z eliminacją tradycyjnego modelu
rolnictwa i wzrostem bezrobocia na wsi, latyfundyzacją obszarów rolnych,
uzależnieniem rolników od dostaw opatentowanego ziarna siewnego,
zapaścią rolnictwa ekologicznego, etc. Ponadto, grozi nam utrata rynków
zbytu w Europie, gdzie mamy obecnie pozycję lidera w produkcji zdrowej i
smacznej żywności. Na naszą produkcję rolną jest popyt, zaś żywność
wytwarzana z upraw GMO nie znajduje zbytu w Europie, co jest m.in.
przyczyną strat ponoszonych przez rolników amerykańskich.
Warto pamiętać, że potęgi rolnicze
Europy, takie jak Niemcy, Francja czy Włochy nie oglądając się na
przepisy unijne – wprowadziły zakazy upraw GMO. Zrobiły to w trosce o
swój interes ekonomiczny, o swoich rolników i konsumentów. Zakazy upraw
GMO obowiązują także w Grecji, Luksemburgu, Szwajcarii, na Węgrzech i w
Bułgarii. Irlandia i Walia niemal w 100% objęte są strefą wolną od GMO,
Anglia w 50%. Obecnie, Parlament Europejski pracuje nad nowymi
przepisami, które pozwolą krajom członkowskim samodzielnie decydować o
zakazach upraw GMO w oparciu o argumenty społeczne, ekonomiczne i
zagrożenie środowiska.[1]
I po co nam to?
.
1. Dr hab. Katarzyna Lisowska jest absolwentką Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Pracuje na stanowisku profesora w Centrum Badań Translacyjnych i Biologii Molekularnej Nowotworów (d. Zakład Biologii Nowotworów), Centrum Onkologii – Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie, Oddział w Gliwicach. Jest też członkiem Komisji ds. GMO przy Ministerstwie Środowiska w kadencji 2010 - 2014.
2. http://wgospodarce.pl/informacje/18674-wiele-panstw-ue-chce-byc-wolnymi-od-gmo-tymczasem-prezydent-komorowski-wlasnie-wprowadzil-do-polski-taka-zywnosc
1. Dr hab. Katarzyna Lisowska jest absolwentką Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Pracuje na stanowisku profesora w Centrum Badań Translacyjnych i Biologii Molekularnej Nowotworów (d. Zakład Biologii Nowotworów), Centrum Onkologii – Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie, Oddział w Gliwicach. Jest też członkiem Komisji ds. GMO przy Ministerstwie Środowiska w kadencji 2010 - 2014.
2. http://wgospodarce.pl/informacje/18674-wiele-panstw-ue-chce-byc-wolnymi-od-gmo-tymczasem-prezydent-komorowski-wlasnie-wprowadzil-do-polski-taka-zywnosc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz