niedziela, 12 lipca 2015

20 miesięcy pracy za mną, a ile przede mną...:-)

20 miesięcy temu NIC nie wiedziałam o zdrowym odżywianiu, ani o ćwiczeniach. 
Coś mi się tam obiło o uszy, ale byłam daleka od praktyki. 
 Obecnie wiem, co trzeba jeść, jak jeść i ile jeść. 
Czytam, słucham, wciąż się uczę, trochę eksperymentuję na sobie. Jestem fit królikiem doświadczalnym. Zaczęło się od tego, że pewna pani z YOUTUBA powiedziała do mnie: "Dasz radę", "Czas i tak upłynie", "Bądź dla siebie dobra i znajdź czas dla siebie". Uwierzyłam jej na słowo. 
Po 20 miesiącach powiem Wam: BYŁO WARTO!
 Jestem dumna z tego, co mam! I nikt mi nie powie, że mam ciężkie kości, geny, czy taką budowę. 
Jeśli chcesz coś zmienić, to zrób TO! Nie trać czasu , ani wiary we własne siły i możliwości! 
Uwierz w siebie! Bo jeśli Ty nie uwierzysz to kto?
Powiem Wam było ciężko. Alkohol, niezdrowe przekąski, brak ćwiczeń i miłość do słodyczy zrobiły swoje. Zbędne kilogramy, ponad 35% tkanki tłuszczowej i niechęć do własnego odbicia w lustrze.
Nie miałam czasu dla siebie. Najważniejsze były dzieci, rodzina, dom. Nie było czasu na : JA.
Byłam zakompleksiona, słaba, nie wierzyłam, że mi się uda. 
Płakałam w kącie i zajadałam kolejny kawałek czekolady. Przeszłam w życiu wiele ciężkich chwil, nie miałam radości w sobie, byłam pesymistycznie nastawiona do wszystkiego. 
Myślałam, że nic dobrego mnie już w życiu nie spotka.
Koleżanka powiedziała mi o Ewie Chodakowskiej i o jej skalpelu, który czyni cuda.
Spróbowałam 20 miesięcy temu.


76,5 kg                    52 kg
                                                    17 lat                                      33 lata
Po urodzeniu pierwszego i trzeciego dziecka

Spodobało mi się. Chociaż przeklinałam w duchu, robiłam treningi codziennie.
Potem zaczęłam czytać na temat zdrowego odżywiania, założyłam konto na instagram, robiłam sobie zdjęcia co miesiąc i sprawdzałam ubywające kilogramy oraz centymetry.
 Po trzech miesiącach schudłam z 76,5 kg na ok. 60. Chciałam więcej i więcej.
 Poznałam przez internet inne ćwiczące mamy i zobaczyłam, że nie jestem sama. Łatwiej jest jak ma się wsparcie. Jedna drugą motywuje, daje wsparcie w chwilach zwątpienia i służy radą o każdej porze. Pewnie gdyby nie dziewczyny, już dawno bym zrezygnowała.
W styczniu tego roku zaczęłam treningi siłowe, w marcu poszłam pod opiekę trenera Akop Szostak. 
Po 6 tygodniach współpracy przeszłam na naturalne metody pracy nad sylwetką @mikemilekfitness.com
Mieszko służy mi pomocą, radą bardziej doświadczonego. Mam nowe cele i ciągle chcę przekraczać granice własnych możliwości. 
Treningi dają mi siłę, radość i szczęście. 
Mam swoje hobby, czuję się lepiej, wyglądam jak nigdy, pozbyłam się anemii, która towarzyszyła mi w życiu.
 Jem zdrowo, trochę eksperymentuję z dietą, by sprawdzić na sobie niektóre teorie.
Jestem szczęśliwa i w natłoku obowiązków mogę wreszcie powiedzieć : JA.
Bycie mamą, żoną, pracownikiem jest trudne. Połączenie wszystkich ról wymaga czasu i chyba nadprzyrodzonych mocy. Ale można to wszystko połączyć nie zatracając swoich potrzeb.
 To taki zdrowy egoizm. :-)

2 komentarze:

  1. Wciąż nie mogę się napatrzeć. Nigdy nie byłam gruba, ale od zawsze miałam tendencję do tycia, czasami jest ciężko pozostać "fit", ale widać że warto. Mniejszy rozmiar ciuchów daje więcej frajdy niż tabliczka czekolady.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluje!!!! Mega zmiana! Ja właśnie zaczynam moją przemianę �� jak mówi rodzina: "który to już raz?" Ale narazie jest ok i mam nadzieje ze będzie cały czas. A takie posty dodają mi skrzydeł i napawają dodatkową motywacją! Jeszcze raz gratuluje ��

    OdpowiedzUsuń