Nie jestem dietetykiem, ani trenerem.
Jednak na podstawie książek i własnych doświadczeń już wiem, że śniadanie to podstawa.
Wszystkim, którzy mi nie wierzą polecam książkę dietetyczki Renaty Ruszniak "Po pierwsze śniadanie".
Wszystkim, którzy mi nie wierzą polecam książkę dietetyczki Renaty Ruszniak "Po pierwsze śniadanie".
To poradnik dla
wszystkich, którzy próbowali cudownych diet i nie osiągnęli
oczekiwanych efektów. Autorka proponuje przemyślenie sposobu odżywiania i
wdrożenie kilku zasad, które poprawią samopoczucie, pozwolą uniknąć
chorób metabolicznych oraz zapewnią ładną sylwetkę.
Uważam,że powinny przeczytać ją wszystkie mamy i babcie, które w trosce o dzieci i wnuki przekarmiają je, ulegając prośbą o słodycze, fast foody, a następnie z tą samą troską próbują odchudzać.
Obecnie większość z nas nie je śniadania, tylko pije szybką kawę.Sama tak robiłam, więc wiem jak jest.
Właściwie myślimy,że śniadanie jadają dziwacy, którzy mają nadmiar czasu rano.
Obiad? Kto jada obiady w pracy? Kiedy? Gdzie? Nie wypada jeść tak często.
A drugie śniadanie? A podwieczorek? Podwieczorek to ja pamiętam z przedszkola, albo z moich podróży do Francji jako au pair. Dorosłym nie wypada jeść tak często, jak jedzą dzieci.Za to gdy wracamy do domu zjadamy wszystko, co nam wpada w ręce, bez kontroli.
Po południu wracasz do domu po pracy i jesz przez kilka godzin. Trochę tego, trochę tamtego, kawałek jeszcze czegoś. I tak bez końca. A później masz wyrzuty sumienia, że tyle zjadłeś.A miałeś tego nie robić.
Przeczytaj tą książkę i zrozum, co robisz źle i zmień swoje nawyki.
Od ponad 14 miesięcy jem kierując się zasadami z tej książki.
Wstaję rano jem śniadanie, potem zabieram ze sobą do pracy drugie śniadanie i obiad.
Na podwieczorek nie jem cukierków, batonów czy czekolady, ale koktajl owocowy (koktajl to też posiłek) lub twarożek z cynamonem i łyżką miodu.
W domu jem kolację.
Cały mój dzień zamyka się w 2100kcal.
W ciągu 14 miesięcy schudłam 25 kg.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz